wtorek, 18 marca 2014

VI rozdział ♥

Wysiadając ze samochodu wszyscy nas obserwowali jak podążamy  w stronę szkoły  czułam się jak jakaś gwiazda noo tak szłam z najpopularniejszym chłopakiem w szkolę. Zajęliśmy miejsca w klasie i czekaliśmy na  najgorsze na panią od matematyki.

***
Gdy szłam przez zatłoczony korytarz zauważyłam w  tłumie Justina  który rozmawiał z Joshem, na  początku zdziwiło mnie to więc postanowiłam do nich podejść .
-Jak tam nasz zakład?-spytał Josh
-Nie wycofałem się jeszcze-powiedział Justin
-To dobrze bo myślałem że się przestraszyłeś-powiedział chłopak
-Ale czuję,że muszę to zakończyć-powiedział Justin
-Justin co ty robisz z tym dupkiem?-spytałam
-Eee zaczepił mnie-odpowiedział zakłopotany
-Idziesz ze mną na stołówkę?-zapytał nie pewnie
-Idę do Loli czeka na mnie na parkingu bo ma mnie odwieść do domu-powiedziałam
-No dobrze-odpowiedział-a spotkamy się później?-spytał
-Zadzwoń-krzyczałam idąc w stronę wyjścia.
Wychodząc z budynku zauważyłam rozpromienioną Lole czekającą na mnie pod autem,idąc w jej kierunku uśmiechnęłam się jak małe dziecko,wsiadając do auta Lola ruszyła z piskiem opon.
-Jak tam twój chłopak?-spytała Lola śmiejąc się
-Kto?-spytałam
-Twój Justin-odpowiedziałam
-Haha to nie mój chłopak,to mój dobry kolega-powiedziałam zaniepokojona
-tak tak szalejesz ze nim-powiedziała
-Oj już przestań! wysiądę tutaj-powiedziałam
Ruszyłam w stronę domu.Gdy byłam pod domem zadzwonił mi telefon.To Justin.
-Halo-powiedziałam
-Cześć kochana-powiedział Justin-Kiedy się spotkamy?-spytał
-Nie mogę dziś-powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Czemu dziś nie wyjdziesz?-zapytał
-Ponieważ muszę się opiekować młodszym bratem-odpowiedziałam-może wpadniesz do mnie?-zapytałam
-Mogę.-powiedział
-Super.Wyśle Ci adres smsem-powiedziałam szczęśliwa
-Okey kochanie papa-powiedział i się rozłączył 
Kochanie?! Nie mogę na to pozwolić żeby do mnie tak mówił,przecież to tylko mój dobry kolega.
Musiałam się uszykować gdy on przyjdzie,włączyłam Tomowi bajkę i poszłam do góry przebrać się,bo tamte ubrania były lekko przepocone,nałożyłam makijaż i zeszłam na dół zrobić bratu coś do jedzenia.
30 min później zadzwonił dzwonek do drzwi.Otworzyłam.
-Cześć bosko wyglądasz-powiedział Justin opierając się o drzwi
-Dziękuje-uśmiechnęłam się lekko
Wtedy przyszedł Tom
-Cześć młody-powiedział Justin
-Wejdz rozgość się, ja zaraz przyjdę tylko dokończę robić obiad Tomowi-powiedziałam
-Mogę Ci pomóc-zaproponował Justin
-Dam sobie radę,po prostu włącz mu bajki i będzie grzecznie siedział
Gdt zrobiłam obiad,poszłam do salonu tam siedział Tom z Justinem.Oglądali Toma i Jerrego,tak miło mi się na nich patrzało,ale musiałam to przerwac
-Chłopcy chodźcie na obiad-powiedziałam do nich.
Rozkoszowaliśmy się moim obiadem wtedy do jadalni weszła moja matka
-To my idziemy-powiedziałam ciągnąc Justina za rękę
-Gdzie idziemy?-zapytał
-Zobaczysz-powiedziałam
-Heej gdzie ty mnie prowadzisz kochanie-spytał
-Nie nazywaj mnie tak nie jestes moim chłopakiem tylko dobrym kolegą-odparłam
-Okey jak chcesz kochanie-powiedział
-Nie chcesz żebym wybuchła bo jak ja wybuchnę to będzie źle-powiedziałam żartobliwie
-No to ja chce zobaczyć jak ty wybuchasz kochanie-powiedział śmiejąc się
-Wiesz co? Dla Ciebie nie wybuchnę kotku-powiedziałam z fałszywym uśmieszkiem.
Zaszliśmy w moje ulubione miejsce-łąka.Położyłam się na trawie
-Co ty robisz?-zapytał
-Chodz-powiedziałam
On położył się na mnie.
-Ale obok mnie a nie na mnie-powiedziałam śmiejąc sie
-A ja wole tak-uśmiechnął się
-Ale ja tak nie wole,złaś głupku -powiedziałam śmiejąc się
Była chwila ciszy ale złamał ją pytaniem
-Czemu lubisz tu przychodzić?-zapytał chłopak
-Ponieważ zawsze przychodziłam tu po kłótni z mamą ,albo jak mój tata umarł.Tom był jeszcze mały nie wiedział co to śmierć ale ja bardzo doskonale wiedziałam
Nie minęła nawet minuta a ja poczułam łzy na policzkach.Justin szybko wytarł je
-Nie płacz-powiedział-będzie dobrze
-Nie będzie dobrze,nie mam nikogo bliskiego-znow jedna łza spłynęła po moim policzku
-A ja?-zapytał-Już zawsze będę Cie wspierał-powiedział
-Nie jestem pewna czy moge ci zaufać,nie obraź sie,ale nie wiem juz sama-powiedziałam załamanym głosem
-Doskonale Cie rozumiem-przytulił mnie mocno jakby chciał mnie ochronić przed jakimś pociskiem
-Po prostu nie wiem już co mam ze sobą robić,boję się komuś zaufać, bo może mnie zostawić z wszystkimi obietnicami, a mi zostanie tylko żyletka i pocięte ręce-powiedziałam smutna
-Nie bój się ja Cię nie zostawię-odparł a jego wyrzuty sumienia można było zobaczyć gołym okiem
-Tylko tak mówisz-powiedziałam ze łzami w oczach
-Przyrzekam jak prawdziwy przyjaciel że Cię nigdy nie opuszczę-położył rękę na sercu
Szybko wytarłam łzy i wstałam
-Idziemy?-spytałam
-Gdzie?
-Do mojego pokoju-odpowiedziałam
-Sugerujesz coś?-zapytał unosząc brwi
-Haha nie nie,nie ma mowy-powiedziałam-Ty zboczeńcu jak mogłeś w ogóle o takim czymś pomyśleć-roześmiana szturchnęłam Justina
-Ej sara?-zapytał
-Co?-odpowiedziałam śmiałe
-Właśnie taką uśmiechniętą Cie lubie!-odparł


***


Otwierając drzwi zauważyłam Toma,który czekał pod drzwiami
-A ty tu czego?-zapytałam
-Gdzie byliście?Całowaliście się-zapytał wścibski Tom
-Nie twój interes-odszczekałam
-Ej ej Sara bądź miła dla brata,tylko pytał-powiedziała surowo mama
-Mamo nie powinno go to interesować-powiedziałam
-Może chcecie coś do jedzenia-zapytała z troską
-Jasne zrób nam coś-odpowiedziałam-my idziemy na górę
Usiedliśmy na łóżku
-Czemu tak się odzywasz zawsze do mamy?-spytał Justin
-Ona mnie nie rozumie,za długo siedzi w pracy nie mam z kim pogadać-powiedziałam
Moja mama weszła
-Przyniosłam wam kanapki-powiedziała
-dziękuje-uśmiechnęłam się
Wyszła.
-Nie powinnaś jej tak traktować przecież się stara-powiedział
-Wiem ale czasem mi jej brakuję żeby mnie ktoś przytulił lub pocieszył,takiej bliskiej osoby co bym mogła jej powiedzieć o wszystkim-powiedziałam smutna
Położyłam się i zamknęłam oczy.Justin przykrył mnie kocem,dał buzi w polik i wyszedł.


______________________________________________________


Oto VI rozdział ♥

KOMENTUJCIE ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz